sobota, 23 stycznia 2010

Przy-prawy i przy-lewy

Potrawy bez przypraw są jak ludzie bez poglądów.
Jak wiadomo powszechnie, przy-prawy służą do prawienia przy potrawach a przy-lewy to procentowe trunki do przyprawiania potraw lub prawienia w czasie potrawienia z przy-lewami w dłoni lub dłoniach – zależnie od indywidualnych możliwości.
Dziś zajmiemy się przy-prawami, przy-lewy zostawiając ze względu na panoramiczność problemu na osobny artykuł.
To przyprawy czynią potrawy nie tyle strawnymi, co oryginalnymi choć słowo oryginalność nie stanowi dla mnie samoistnej wartości – chodzi o coś innego..
Mieszanka kardamonu, gałki muszkatołowej i curry potrafi ludzki przełyk zmienić w silnik odrzutowy, wątrobę wątłą czyni a oddech szatańskim się staje. Ale w odpowiednich proporcjach niebo w gębie stworzy ze zwykłego jajca czy naleśnika.

Człowiek nie zaczął używać przypraw to przyprawy zaczęły używać człowieka.
W Egippcie konserwowano zwłoki przyprawami i balsamami aby zniwelować smrodek naturalnie wydzielany, tak samo jak naturalnie nasz smrodek wydziela się z nas od tysięcy lat niezmiennie, zmienny jest tylko jego skład - zależny od tego co pochłaniamy.

Tatarzyn mył się tylko wtedy kiedy podczas bitwy wpadał do rzeki.
W X wieku smrodek unoszący się w okolicach miast i w miastach doprowadził by współczesnego człowieka mogącego się w czasie przenieść do tamtych czasów nie tyle o ból głowy co o proste i skuteczne omdlenie.
Ale skręciłem za bardzo w tematykę kosmetyczną zaniedbując omawiane w tym miejscu przy-prawy.

W tamtych czasach, zaledwie tysiąc lat temu, nie było możliwości konserwowania mięsa czy innych produktów (nie wspominając o soli).
Pleśn pełzała po wszytkim, żniwo srogie głodu zbierając.
Przyprawy nie tyle wydłużały strawność produktów, co czyniły je w ogóle strawnymi.
Przyprawy zrewolucjonizowały powszechnie od tysięcy lat panujący smród.

Ani ludzka wykwintność nie miała tu nic do powiedzenia tak szczerze wyrażana w sztuce, ani potrzeba wykwintności, która kurę smażoną na oleju zmienia ze "zwykłej" kury w indyjską "tiki garam masala" za pomocą zestawu kilku zaledwie, w doskonałych proporcjach i doborach przypraw, czyni daniem nie tyle nieziemskim, co ziemskim, tajskim, czytaj „niepowtarzalnym”.

Bo jeśli z definicji przyprawy są z reguły roślinami, to dla mnie zwykła gruszka staje się przyprawą, kiedy ją do smażonej wątróbki dodać i majerankiem obficie posypać.

I choć majeranek dodajemy do potraw raczej ciężkostrawnych, to do wątróbki z gruszkami pasuje mi bezapelacyjnie, co czynię co najmniej raz w miesiącu.

Pamiętam jak pierwszego w życiu omleta swoim Dziakom, u których się wychowywałem wysmażyłem, patrząc na ich zdumione twarze, kiedy ziołami prowansalskimi toto posypałem i ślinę obfitą po kolacji ścierać z niejakim zadowoleniem musiałem.

Kiedy żółtka jajek z małymi figlarnymi anchois mieszałem i na stół stawiałem jeszcze większe oczy rozdziawione widziałem i jeszcze większe, kiedy połówki jajek jak fasola znikały w ich żołądkach.

Każada przyprawa prawi w daniu inne historie.

Piersi kury zmienimy w indyjską ucztę za pomocą curry i kolendry, a w tajski raj za pomocą mleczka kokosowego. Bazylia, francuską nutą nam się pokłoni a chińska przyprawa pięciu smaków nie tyle spowoduje lepsze rozumienie dialektu kańtońskiego, co ślinkę naszą na sposób chiński wygeneruje smacznie.

Przyprawa symbiozuje się z potrawą i nadaje jej ton, jak dominanta kolorystyczna w słynnym obrazie, który zapamiętujemy, jako „rembrandtowski”, gęsty i ciepły, czy impresjonistyczny, w rozwianej kolorystycznej śmiałości smaków.
Przyprawa zmienia potrawę jak zdolny malarz znany powszechnie "temat".

Do śmiałości i eksperymentów zachęcam, co w następnych artykułach prawić wam pragnę, aby się cieszyć rozpoczętym dniem; zwykłą jajecznicą zamienioną w jadalny klejnot, kiedy ją na grzance dobrym masłem z bazylią posmarowanej, a mieszkanie wasze zamieni w pachnący przybytek wrażeń.

I jakby to wydumane zdanie śmiesznie zabrzmieć mogło to udowodnię jego prawdziwość ze skutecznością i niezawodnością "kałasznikowa" mam zamiar na tym blogu z rosyjską prostotą broni wyżej wymienionej strzelać do Was codziennie.

3 komentarze:

miauka vel florist pisze...

No to czekam na lekcje przyprawowe. Mimo, że jeść kocham i nowości próbować to z przyprawami raczej mam na bakier. Głównie z powodu nadmiernej niegdyś do nich śmiałości i wielu nadużyć :D hih

smakosia pisze...

Strzelaj waść!
Ta rosyjska prostota odziana w bogate słownictwo bardzo się mnie podobuje :-)

miauka vel florist pisze...

Smakosiu :) mówisz jak mój dziadek :) I absolutnie nie o wiek idzie boś Ty młoda i śliczna ale o szczecińskość pewnie.