wtorek, 22 lutego 2011

Serowy Zawrót Głowy


26 lutego 2011 roku w sobotę o godz. 18.00 odbędzie się w klubie kolacyjnym DAKAWO niecodzienna kolacja-degustacja. 
Ser najzacniejszy zjedzie się na nią aby zaprezentować Państwu prawdziwe perełki polskiej sztuki serowarskiej.
Prelegentem i jej wodzirejem będzie Gieno-Brzucho Mientkiewicz; największy znawca polskich serów zagrodowych, ich wielki propagator, dziennikarz, kucharz i smakosz – „człowiek „wyjątkowy - jedyny w swoim rodzaju.
Będzie zatem wielka degustacja i wykład o serach zagrodowych.
Zaskoczy państwa 9-10 serami dając obraz wspaniałej serowarskiej mapy Rzeczypospolitej.
Niepospolite to będą smaki, wyjątkowe i zapadające na długo w pamięć jak:
- cheddar z Wąwoli
- smażony kozi z Krupocina
-  z Wiżajn: śmietanka i macierzanka
- sery Ziemianina
- wrzeciono z Dargosławia
- łomnickie  - różne
- praslicki
i prawdopodobnie będzie też absolutnie genialna
- chałwa serowa - to ser na wzór norweskiego geistos robiony z koziej serewatki, z dodatkiem takiejż ricotty, obmywany w mocnym piwie i leżakowany kilkanaście tygodni.

Dodatkowo, degustację wesprze znajomy z bydgoskiej Winosfery
Zbyszek Czajkowski.
Będą wina i będzie kilka dań.

Oprócz serów podamy:
- Zupę buraczkową z błękitnym serem
- Boczek pieczony z kardamonem z wiśniowym sosem
- Pasztet z selera z chrzanowo-pietruszkowym musem
- Sernik z pikantną czekoladą

zgłoszenia na: klubdakawo@gmail.com

niedziela, 20 lutego 2011

Kurczak w greckim stylu


W kuchni tak jak w muzyce lubię granie multiinstrumentalne.
Wolę skomplikowane aranżacje gdzie każdy muzyk, każdy instrument stanowi sumę całego dania jakim jest utwór muzyczny.
Wolę to od solowego grania choć często raczę się koncertem Michela Petruccianiego pod tytułem „solo”, czy Booby McFerina, jednoosobową orkiestrę, przy której nie sposób się nudzić.
Szukając po kulinarnym świecie inspiracji – właśnie takich potraw nasłuchuje – wielopoziomowych, multinstrumentalnych.
Szukam zespołów czy też orkiestr, w których bogactwo dźwięku, form i muzycznych „faktur” potrafi oszołomić.
Jednakże bez taniej ekwilibrystyki i popisów rzemieślniczej doskonałości.
Liczy się zestaw instrumentów i jakość muzyków.
Lemon Chicken - kurczak w sosie cytrynowym jest zaprzeczeniem tego upodobania do rzeczy skomplikowanych i wielopoziomowych.
Odkrycie tej prostoty nie jest może czymś nowym ale na pewno mnie samego zaskakującym.
Kusiło mnie aby w tym daniu dodać coś od siebie, uzyć jakiejś przyprawy, dodatków, dać coś egzotycznego i oryginalnego.
Postanowiłem jednak zrobic go najprościej jak można.
Tak jak robią to Grecy.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Kury w lesie a jajka w koszulkach


Nie wiem czy mi się to kiedyś przyśniło czy na Dziadkowej działce faktycznie w płocie, przy samej ziemi były zrobione małe drzwiczki, którymi kury wychodziły na spacer do lasu, znikały na pół dnia i wracały same do kurnika.
Nigdy żadnej nie brakowało. Nie zginęła ani jedna sztuka.
Jadły rzucaną przez Dziadka pszenicę (chyba), chleb i skorupki od jajek, co uważałem wtedy za rodzaj swoistego zwierzęcego kanibalizmu.
Zdumiewało mnie jajko jako forma od zawsze. Symbol wrzechświata ze swym zapentlającym się nierozwiązywalnym co było pierwsze: kura czy jajko, jajko czy kura.
Jajka w kuchni wydają się być niedoceniane, jakby schowane w cieniu luksusowych produktów.

niedziela, 6 lutego 2011

Polędwica z Rossinim w tle



Bez jedzenia mogę wytrzymać stosunkowo długo.
Bez muzyki nie wytrzymam dnia.
Muszę codziennie dostać porcję dźwięków.
Niestety nie mogą to być dźwięki byle jakie.
Muzyczność jedzenia i smakowitość muzyki stapia mi się często w jedno.
Wszyscy muzycy, których znam cenią sobie dobry smak.
Może to przypadek ale taki stan rzeczy wydaje mi się całkowicie normalny.

W 1892 roku będący u szczytu sławy, autor opery „Wilhelm Tell” Gioacchino Rossini przechodzi  w stan spoczynku by przez 39 lat oddawać się swojemu hobby jakim była „buona tavola” (dobre jedzenie).
Kiedy Rossini umarł w Paryżu w 1868 roku, pozostawił po sobie oprócz genialnej muzyki wiele interesujących przepisów.
Wielu kucharzy dedykowało temu właśnie twórcy swoje dania.
Antonin Carême, wybitna postać XIX wieku, twórca francuskiej haute cuisine mówił o Rossinim, że jako jedyny rozumie jego potrawy.
Mamy dziś ponad 100 przepisów opatrzonych dodatkiem alla Rossini.
Artysta urodził się 29 lutego 1792 roku w Pesaro, portowym mieście na północy Marche.
Większość jednak życia spedził w Paryżu dokąd przysyłano mu smakołyki z ojczyzny.
Szczególną miał słabość Rossini do Marsali – czemu osobiście się wcale nie dziwię.
Z Włoch zamawiał, trufle - tego Mozarta grzybów, jak o nich mawiał, ryż na rissoto, dojrzewające w słońcu pomidory i komponował je z francuskimi specjałami.
Jednym z ciekawszych przepisów Rossiniego jest” maccheroni siringati” – nadziewany makaron, w którego wąskie rurki wstrzykuje się farsz z gęsiej wątróbki, kremu z szynki York i trufli.
Unowocześniona wersja tego przepisu zwana jest dziś pod nazwą „maccheroni alla pesarese.
Najbardziej znane daniea wymyślone przez mistrza Rosinniego to: "Tournedos à la Rossini"; polędwica w asyście trufli, foie grass, z sosem maderowym. 
Polędwica ala Rossini (filetto alla Rossini) jest wykonana z polędwicy wołowej.
Mięso smaży się na oliwie z masłem i dusi następnie w Marsali.
Podaje się go na grzance z pszennego chleba, z żółtym serem, (typu gruyere) z szynką, sosem beszamelowym i truflami.
Mam nadzieję zrobić kiedyś to danie zgodnie z oryginałem ale nie dziś.
Dziś używam polędwicy wieprzowej, nieco więcej przypraw, zamiast marsali wybornej sherry, sera Bursztyn i plasterków pieczarek smażonych na oliwie truflowej.
Moja wersja nie jest tak bogata i dostojna jak wersja Rossiniego ale to moja malutka próba naśladowania mistrza, któremu podziękować w tym momencie wypada, że oprócz wspaniałości dla ducha dał światu coś wspaniałego dla ciała.

wtorek, 1 lutego 2011

Crema catalana z kardamonowym jabłkiem



Najpierw dla ducha, potem dla brzucha – powiedział Jacek Pelc (http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Pelc) kiedy zwróciłem się do niego z prośbą o pomoc
w nagłośnieniu imprezy.
W rzeczywistości chiałem pożyczyć dwa mikrofony i konsoletę.
A muzycy dobrzy? – zapytał.
Najlepsi ofkors – odpowiedziałem.
- To nie ma co popeliny robić. Czym chcesz ich oświetlić?
- Oświetlić? – zapytałem zdzwiony.
- A o oprawę żarcia dbasz?
- Dbam, wiadomo.
- No to o muzyków też zadbaj.