niedziela, 17 stycznia 2010

Latający naleśnik zaprasza




Od ponad dwudziestu lat wywijam w kuchni patelniami i tłuczkami nie zawsze ze skutkiem śmiertelnym, czego dowodem moja rodzina i przyjaciele, więc zaszło w mojej głowie podejrzenie, że nie tylko to wąskie grono podziela mój pogląd o kuchni, w której spotyka się wszystko, co „boskie”. 
 Należę do ludzi, którzy zmieniają się pod wpływem potraw, pod wpływem innych ludzi i nie ma dla mnie nic cenniejszego jak spotkania z nimi. Są dla mnie przyprawami, dzięki którym staje się – tak mniemam – lepszym...
Kiedy straciłem pracę, w dalszym ciągu spotykaliśmy się i za ich wciskane mi, do moich dziurawych wtedy kieszeni pieniądze, mogliśmy cieszyć się wierząc w lepsze jutro.
Bo jeśli prawdziwe jest powiedzenie, że jesteśmy tym, czym jemy, to chcę tą ideą chlapać po całej mojej kuchni.
Na moim magicznym naleśniku będę dla Was latał tam gdzie znaleźć można potrawy stworzone z miłości do kuchni, z miłości dla drugiego człowieka.
Wsiadam na naleśnika i lecę w miejsca, które mam nadzieję spodobają się i Wam.
Smacznego.
Kucharz od siedmiu boleści, samozwańczy Maestro kuchni, dyrygent z marchewką w dłoni: Wasz Bareya.

2 komentarze:

Kasiuś pisze...

Dlaczego początki nigdy nie są komentowane :) To zwykle najważniejsze wpisy i przy tym bardzo prywatne. Mimo że Twój blog istnieje już od jakiegoś czasu, to życzę jak najwięcej obserwujących, no i najważniejsze - nie przestawaj pisać! :)

Unknown pisze...

Istnieje zaledwie miesiąc licząc dokladnie więc cieszę się z tylu odwiedzin. A dlaczego nie czyta sie poczatkow to nie wiem. Może nie ma co komentować na początku jak to autor się produkuje po co to wszystko robi itp. pozdrawiam