piątek, 29 stycznia 2010

Żurawina - podskakujące zdrowiem kuleczki



Moda na małe – wielkości agrestu – piłeczki z wolna przez ocean dociera i do nas. I choć produkt nie jest typowo amerykański to właśnie tam znalazł uznanie i wiernych zwolenników a nawet posiada własne muzeum. Piłeczki, które potrafią znakomicie podskakiwać, znakomicie również smakują i leczą. 
A cóż to za kuriozum spytacie państwo a ja, spiesząc z wyjaśnieniami wypowiem niczym zaklęcie tylko jedno słowo - żurawina.

Ta cytryna dla ubogich jak ją onegdaj nazywano wraca do łask, z czego mili Państwo powinniście się cieszyć – jest tania a lista schorzeń, na które jest pomocna, zaprawdę budzi uznanie.

Zaleca ją w swoich receptach Galen (ok. 130-200 n.e.), jeden, z najznakomitszych lekarzy starożytnych jak i Paracelsus, ojciec medycyny nowożytnej.
Z taką rekomendacją obok żurawiny przejść spokojnie nie powinniśmy.

W medycynie ludowej była znana od dawien dawna, od Indian, w Ameryce Północnej, po naszych szanownych przyjaciół ze wschodu, którzy oprócz narodowego kwasu chlebowego produkują również zdrowy kwas żurawinowy.

Żurawina znana jest i u nas wybierając sobie specyficzne miejsca do rozmnażania, jakimi są podmokłe sosnowe lasy i torfowiska o wyjątkowo kwaśnej i zdrowej glebie.

W tym miejscu kończymy z historią i geografią a zaczynamy o „dziwach”, bo takowe ten niepozorny owoc potrafi.

Zacznijmy od pektyn, które w środowisku wodnym tworzą żele zachowując się jak spoiwo międzykomórkowe oraz chłoną wodę dając uczucie sytości, dzięki czemu mogą leczyć otyłość i zaburzenia gospodarki tłuszczowej.

Polifenole i flawonidy działają jak antyoksydanty i zapewne z wielką ulgą przyjmą państwo brak chęci wyjaśniania tego skomplikowanego procesu, który w rezultacie zredukujemy do jednego prostego zdania – „Antyoksydanty pomagają zatrzymać młodość, dają kopniaka nowotworom, dzięki nim serce bije równo niczym metronom”.
Jednym słowem, żurawina działa odmładzając z równym skutkiem dla naszego zdrowia jak i portfela mając na uwadze półki aptek zapełnionych różnorakimi cudnymi preparatami, których ceny mają wiele do życzenia a i syntetyczność tych wyrobów jest mi jakaś obca.

W żurawinie znajdziemy witaminę C, B, A, PP, cenne żelazo, błonnik, sole jodu, mikroelementy oraz substancję roboczo nazwaną NDM. Powstrzymuje ona rozwój szkodliwych bakterii w jamie ustnej więc czekamy z utęsknieniem na żurawinowe pasty to zębów, tymczasem traktujmy się żurawinowymi przetworami na wszelkie możliwe sposoby.

Dodajmy ją do pieczonego indyka jak to czynią amerykanie; doskonale komponuje się z pleśniowymi serami, płatkami, oscypkiem smażonym w grubych plastrach, doskonałe są ciasta z tym specyfikiem, bardzo smaczny jest dorsz w sosie z żurawiny, kanapki z wędliną posmarowane żurawiną, lody, nią polane czy herbata z suszu żurawinowego oraz soki.

Dostępne są i u nas, choć jak na razie zepchnięte na dolne półki przez markowe acz nie zawsze najlepsze produkty. Schylanie się ku tym półkom poprawi również samopoczucie naszego kręgosłupa tak niedocenianego elementu naszego zdrowia.

A oto lista dziesięciu żurawinowych „dziwów”.


  1. Żurawina ma działanie profilaktyczne przed powstawaniem pewnych typów nowotworów. 
  2. Chroni przed niektórymi rodzajami bakterii np. przed bakteriami Escherichia coli, atakującymi drogi moczowe. 
  3. Owoce żurawiny mają zbawienny wpływ na układ krążenia i serce. 
  4. Flawonoidy (przeniesione do organizmu człowieka mogą pełnić podobną rolę jak witaminy) hamują powstawanie zatorów, powodują lekkie rozszerzanie się naczyń krwionośnych, co usprawnia przepływ krwi i powoduje obniżenie ciśnienia. 
  5. Substancje, które zawiera, nie dopuszczają do utleniania cholesterolu, co w praktyce oznacza, że zapobiegają arteriosklerozie. 
  6. Bakteriom odpowiedzialnym za wrzody żołądka nie pozwalają przylegać do jego ścian. 
  7. Żurawina hamuje rozwój paradontozy. 
  8. Ma działanie grzybobójcze – niszcząc grzyby odpowiedzialne za choroby skóry. 
  9. Picie soku z żurawin zapobiega tworzeniu się kamieni nerkowych i pomaga leczyć jaskrę. 
  10. Jest afrodyzjakiem (tu puszczam do Państwa oczko). 

Myślę, że ten ostatni dziesiąty punkt szczególnie państwa zachęci do używania żurawiny, na co dzień a kto wie, może i dwa razy dziennie.

W dobie żywności wysoce nafaszerowanej chemią zainteresowanie produktami naturalnymi powinno być zdroworozsądkowa normą.

Podam przykład. Smaczna szynka w supermarkecie o przekroju wielkości piłki lekarskiej zachęca do kupna wyglądem, ciekawą nazwą i ślicznym wnętrzem. Ale nie jest to stuprocentowa szynka, czego dowiemy się przesuwając się o kilka metrów do lady z produktami pakowanymi i ujrzymy dokładnie tą samą szynkę zapakowaną we folię.

Co na niej przeczytamy? Mięso wp – gdzie wp – oznacza oczywiście mięso wieprzowe a obok, tuż obok, będzie czaić się cyfra niegodna wyobrażeniu, jakie mamy o smacznej szynce – 60% a nawet mniej. Reasumując – szynka, którą chcieliśmy kupić tylko w 60% byłaby mięsem. Podobna rzecz ma się z wieloma produktami i było by miło umieć się w tym labiryncie pułapek nie zagubić.

Wracając do rzeczy, obaw, co do wyżej wymienionego przykładu nie będą Państwo mieli w przypadku żurawiny. Nie można jej u nas (jeszcze) hodować sztucznie zupełnie jak trufli, więc daje to nam pewność, że produkt będzie w pełni naturalny a co do składu ilościowego i proporcji żurawiny do cukru przeczytać można na etykiecie. Dobrą proporcją jest 40g cukru na 100g produktu. Nie czujemy wtedy zbytniej słodyczy a naturalna kwaśność żurawiny pozostawi nasze usta na swoim miejscu.

Jeśli pominiemy fakt tak częstego mówiąc kolokwialnie skręcania – producentów, plantatorów, farmaceutów, jednym słowem, zainteresowanych – w uliczkę obficie wybrukowaną pieniędzmi; weźmy chociażby przykład każdego roku ukazujących się cudownych diet, za których tajemnice – a jakże – słono musimy zapłacić, na początku pieniędzmi, później niestety zdrowiem to żurawina zasługuje na natychmiastowe i dozgonne zainteresowanie.

Przypomnijmy – żurawina podnosi poziom dobrego cholesterolu, chroni serce, jest naturalnym antybiotykiem, walczy z nowotworami, a na dodatek może być przechowywana przez niezmiernie długi okres – mrożona ponad 2 lata. Dorzućmy do tego wspaniały smak komponujący się z mnóstwem potraw a otrzymamy wielofunkcyjną przyprawę prawie do wszystkiego.

Tani, smaczny, lek i afrodyzjak. Na zdrowie.

10 komentarzy:

mag-43 pisze...

jadam, jadam, a nawet przedią nalewkę produkuję

MajaK pisze...

...zachęcająco zabrzmiało....:):)..narazie znałam tylko kisiel o pseudożurawinowym smaku....

Unknown pisze...

MajaK:: W Makro w dobrych cenach jest żurawina w słoiczkach z odpowiednią proporcją żurawiny do cukru. Nie jest za słodka i produkt wart jest uwagi.

emka1216 pisze...

Ja od lat pijam tzw wodę żurawinową, co to dobra jest na wątrobę. Niestety tylko jedna firma (nie wymienię bo krypto), rozprowadza sok żurawinowy bez cukru.

Unknown pisze...

emka1216:: Żadne "krypto" to blog dla ludzi, którzy chcą korzystać z dobrodziejstw, o których Ty wiesz a my nie...

Nivejka pisze...

... oraz świetnie pasuje do dań mięsny;) Mniam;)

Unknown pisze...

Nivejka:: Pasuje jak nic. Camemberta zapanieruj, usmaż i umaść w żurawinie, albo na tosta szynkę połóż i to samo zrób a nieba poczujesz ale co ja wam będę tutaj prawił jak wy to wszystko przecie wiecie.

miauka vel florist pisze...

ja żurawinę zażywam również w posteci suszonej, zamkniętej w kapsułce. I jest to najlepszy środek na stan zapalnych dróg moczowych. WIem bo niestety dręczyły mnie one gęsto i często. A żurawina łyknięta na samym początku "takiego przeziębienia" robi porządek i na drugi dzień jest po wszystkim.
Camembert z żurawiną faktycznie pycha, fondue serowe również.
mniammmmm

u mnie niestety żurawina droga zbójnicko

emka1216 pisze...

Skoro nie krypto to informuję, ze sok nazywa się SAM SOK, firma Viands sp. z o.o. z Grójca. Mozna go dostać w niektórych sklepach ze zdrową zywnością, albo w sprzedaży internetowej. Wodę żurawinową robi się w proporcji 0,75l wody i 0,125 soku. Ja robię na oko. Czase o,125 na litr, czasem na pół litra. Jeżeli chodzi o nerki działa genialnie, ale ma również zbawienny wpływ na wątrobę.

Unknown pisze...

emka1216:: Dziękuje za tą cenną informację. Przyda się niejednemu pijakowi, który uzupełni swój barek o owy rarytas zbawienny. Mnie również.
A kryptoreklamę zostawmy bałamutom i dulszczakom dwulicowym, co się boją prawdy powiedzieć w imię korporacyjnie stworzonych zasiek.
Zapewne kiedyś to w artykuł ubiorę bo informacja cenna jak mało która. pozdrawiam