A jakie zabrać na bezludną wyspę danie, jaką potrawę czy komponent do stworzenia miliona wariacji na jej temat? Bezwarunkowo – makaron. Szczególnie ten duży, jak lasagne, cannelloni czy conchiglie – wielkie muszelki.
Polame sosem, świetnie się sprawdzą na wyspie, gdzie będziemy mieć czas na długie oblizywanie. Conchiglie napełniałbym wtedy najrozmaitszymi farszami i nadzieniami, zakładając, że na bezludnej wyspie miałbym „maszynkę” do ich robienia.
Pierwszym daniem byłyby, ze względu na bliskość morza, conchiglie, muszelki z nadzieniem z kurczaka i porów, zapieczone z serem groyere i udekorowane „kapką” pesto.
Dla zboczeńców posypane po wyjęciu z „gorącego” odrobiną parmezanu lub grano padano. Bez zasmażki oczywiście.
Conchiglie (muszelki – te wielkie) 10 sztuk na osobę. Podczas gotowania kilka może się sponiewierać.
10 sztuk, bo po pięciu może i niektórzy będą mieli dość, ale powrócą do muszelek choćby i o północy. Zwilżone oliwą mogą stanowić „tapas” (smakują dobrze nawet zimne) pod warunkiem zjedzenia w ciągu doby, bo makaron szybko wysycha.
No więc:
10 sztuk conchiglie na osobę (dobra, powiedzmy 7)
2 łyżki oliwy
2 pory, pokrojone w cienkie plasterki
500 g mięsa z kurczaka, mielonego
1 łyżka mąki
1 kubek wywaru z kurczaka
1 łyżka posiekanej ostrej papryki
½ kubka (50 g) świeżo utartego parmezanu
½ kubka (50 g) świeżo utartego szwajcarskiego groyera(może być inny ser wyrazisty w smaku, który się topi
np. holenderska gouda)
Pesto:
1 kubek świeżej bazylii
3 łyżki zmiażdżonych (w moździerzu) orzeszków pinii
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę lub zmiażdżone rękojeścią noża.
¼ kubka oliwy
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
Posmaruj oliwą pojemnik, w którym będziesz piekł.
Ugotuj conchieglie al dente w dużym garnku w osolonej wodzie.Ja gotuję delikatnie poniżej al dente bo podczas pieczenia
makaron zmięknie.
Polej oliwą patelnie, wrzuć zmielonego kurczakai przysmażaj kilkanaście minut.
Mięso powinno odrobinę zbrązowieć.
Drewnianą płaską szpatułką rozgniataj większe grudki,aby powstał „granulat”.
Dodaj pory, smaż kilka minut.
Wsyp mąkę i smaż mieszając około minuty.
Dodaj wywar (wywar może być dwoma kostkamirosołowymi rozpuszczonymi we wrzątku) i posiekaną ostrą paprykę.
Zagotuj.
Zmniejsz ogień i wygotuj większość płynu.Pesto:
Nie mielę bazyli, a bardzo drobno kroję(używam do tego ostrego japońskiego noża).
No więc. Posiekaj drobniutko bazylię, dodaj zmielonelub utłuczone w moździeżu pinie, czosnek i oliwę.
Miksuj pół minuty na gładka masę.
Nałóż łyżeczką nadzienie do muszelek, posyp serem grojer,ułóż je w naczyniu do zapiekania i przykryj folia aluminiowa.
Piecz 15 minut. Po wyjęciu posyp parmezanemi nałóż małą łyżeczką do każdej muszelki pesto.
Znajdź w pobliżu kogoś do podzielenia się tym rarytasemalbo zajrzyj przez wizjer w drzwiach na te stada sąsiadów.
Nie doradzę czy ich wpuścić.Smacznego

7 komentarzy:
....duuuuuużo roboty....:)...a jakby Canelloni tak zrobić??.....zawsze to mniej upychania....a ja jak wiesz leniwiec pospolity.....:)....kurde....znów muszę do kuchni lecieć....:):)....
Maju: Nie jest dużo roboty, wierz mi. A wrażenia warte poświęcenia chwili.
..mhm...na samą myśl robię się GŁODNA....:)...
Gdyby nie makaron to ja bym była laska...;)
Dla takiego dania chetnie bym spędziła jakis czas na bezludnej wyspie...
Nivejka:: Nie rezygnuj z makaronu.
Maja:: ten farsz można i do cannelloni się nada, ale obawiam się, że może wylecieć z "rur". Lepsze muszle i na talerzu wyglądają lepiej.
Robiłam niedawno nadziewane cannelloni, chyba spróbuję teraz nadziać muszelki. Podoba się
Prześlij komentarz