wtorek, 24 sierpnia 2010

Festiwal Smaku Gruczno 2010 - "moim okiem"

Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce na prezentację i degustację tego, co do Gruczna przywożą pasjonaci dobrego jedzenia z całej Polski.
W malowniczej dolinie rzeki Strugi, która napędzała kiedyś swą mocą powstały w 1888 roku młyn odbywa się po raz piąty Festiwal Smaku, który zgromadził w tym roku rekordową liczbę wystawców i odwiedzających.


Widok na Stary Młyn z 1888 r.

W tym roku, stałem po drugiej stronie "barykady" i jako "wystawca" nie byłem w stanie zwiedzić - tak jak wcześniej chciałem - całego Festiwalu, co i tak chyba nie było by możliwe.
Przyjeżdżamy dość wcześnie by zastać jeszcze śpiącą spokojnie dolinę.


 
Festiwal przed godziną 10.00


Warto przyjechać wcześniej bo większość wystawców już czeka pod swoimi namiotami z tęsknym wzrokiem wypatrując klientów, a spokój sprzyja degustacji i kupowaniu.
Po kilku godzinach sytuacja wygląda nieco inaczej.


Festiwal przed godziną 12.00

Na festiwalu znajdziemy praktycznie wszystko. Miody, powidła, dżemy, konfitury z płatków róży, półgęsek, który powinien być naszą wizytówką a produkuje go tylko kilka osób w Polsce.
Zważywszy, że prawie cała "nasza" gęsina odlatuje za granicę, do renomowanych restauracji, nie dziwi fakt jej olbrzymiego deficytu. 
No może nie cała.

Honorowi Goście Festiwalu w Grucznie


Były znakomite sery owcze z rancza Frontiera Rusłana Kozynko, powalający owczy blue, pecorino i dżersejowy, typu parmezan i inne.
Na stronie Rusłana można zamawiać całą gamę serów jego produkcji - 
www.seryowcze.pl
Z serami zawitał tego roku Brzuchomówca - nieoceniony propagator, poszukiwacz, znawca i producent wspaniałych serów. Nie znam nikogo w Polsce, kto by miał mu podobną wiedzę i potrafił jak on obrazować smaki słowami na swoich stronach www: 
www.brzuchomoowca.blox.pl

oraz 

www.serypolskie.blox.pl

- rozrastająca się z każdym dniem bazę danych o znakomitych polskich serach.

Na stoisku Brzuchomówca prezentował dwutygodniowe krowie młodniaki z różnymi ziołowymi posypkami; z macierzanki, czosnku z pieprzem, suszonych pomidorów z papryką, kozie z tymiankiem.
Sery robił Brzucho z Krzysztofem Jaworskim (serowarem z Elbląga) w Topolnie, w pięknie położonym gospodarstwie agroturystycznym z tanimi noclegami i wspaniałymi śniadaniami.
Były również tygodniowe zaledwie serki krowie z Praslit, czyste, porosłe delikatnie pleśnią, zwane przez "Brzucha" - "aksamitkami".


Brzuchomówca na stoisku serów

Ziemianin wyszedł ze swoimi serami jak spod ziemi. Mimo własnego bloga nie chwalił się specjalnie nimi więżąc w swojej "piwniczce" prawdziwe rarytasy wyrabiane z mleka krów rasy charolaise i jersey karmionych wyłącznie jak to się wyraził Ziemianin - zieleninką, tylko i wyłącznie. Latem świeżą, zimą suszoną oczywiście. Sery są mieszane - kozio-krowie i owcze, czyste i z dostojną pleśnią.
Strona Ziemianina, na której przedstawia swoje przysmaki: 
www.ziemianinwkuchni.blox.pl

Ziemianin z górą swoich serów (na samej górze połówka sera we francuskiej czarnej parafinie)
mag43@poczta.onet.pl - na ten e-mail piszcie do Marka i zamawiajcie jego zacne sery

Możma było kupić w tym roku "strusinę" (mięso strusia) - nie dla każdego przychylną dla żołądka, arcydrogie mięso z jelenia, wędliny pana Lenarta, który mi powiedział kiedy próbowałem jego wspaniałych "eksperymentalnych wędlin: jestem już po "dyplomach i nagrodach", teraz robię to co chcę. W górach Świętokrzyskich czyni obecnie swoje "majstersztyki" wędliniarskie i sprzedaje małe ilości prawdziwego oleistego likieru. Oleju rzepakowego tłoczonego na zimno sprzedawanego w małych butelkach.
Na stoisku greckim serwowano między innymi chałwy, z których znakomita "Mastiha"*** zasługuje na najwyższe uznanie.
www.smaki-grecji.pl

Chałwa jest tradycyjną słodyczą, sięga czasów bizantyjskich, była wówczas popularnym i cenionym składnikiem codziennej diety. Dotarła do basenu Morza Śródziemnego oraz na Bliski Wschód, gdzie natychmiast zyskała popularność jako wyjątkowy, wysokoenergetyczny, uniwersalny deser.
Chałwa Macedońska jest produkowana z naturalnych składników wysokiej jakości. Uważa się ją za jeden z najbardziej pożywnych i zdrowych produktów naturalnych. Nasiona sezamu wykorzystywane do produkcji chałwy macedońskiej pochodzą z upraw na bujnych, urodzajnych polach Tracji. Podstawowy składnik (55%) chałwy macedońskiej stanowi sezam. Nasiona sezamu to doskonałe źródło białka (26%) i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (60%), są bogate w witaminy i mikroelementy, takie jak żelazo i magnez.
Chałwa macedońska jest przygotowywana zgodnie z tradycyjnymi metodami.
Jest całkowicie wolna od chemicznych procesów i dodatków, co gwarantuje jej wysoką jakość i sprawia, że przynależy do grupy najczystszych i najbardziej wartościowych produktów naturalnych.
Obok walorów odżywczych, chałwa macedońska ma niepowtarzalny smak. Można stosować ją o każdej porze dnia i na wiele różnych sposobów. Jest wyśmienita z poranną herbatą lub kawą – daje mnóstwo pozytywnej energii na cały dzień, po obiedzie z lampką białego wina stanowi znakomity deser, w postaci pokrojonych kostek doskonale sprawdza się jako przekąska na każdej imprezie.
Chałwę macedońską warto spróbować lekko posypaną cynamonem lub skropioną kilkoma kroplami świeżego soku z cytryny



*** Mastic - Masticha
Mastic – Masticha (greckie: μαστίχα) to krzew uprawiany głównie w Grecji na wyspie Chios, na morzu Egejskim. Występuje wprawdzie w całym regionie Morza Śródziemnego, jednak jego produkcja w 100% pochodzi z Grecji i jako grecki produkt posiada certyfikaty PDO (CHNP) - Chroniona Nazwa Pochodzenia oraz PGI – Chronione Pochodzenie Geograficzne.
Guma mastic ma szerokie zastosowanie w produkcji artykułów spożywczych, kosmetyce, farmacji oraz w przemyśle (do produkcji wysokiej jakości lakierów). Ma delikatny, charakterystyczny smak i aromat, jest przezroczysta lub jasno żółta.
W starożytności była stosowana głównie jako guma do żucia. Obecnie, jako aromatyzującą przyprawę, mastichę dodaje się do wielu produktów – lokalnych alkoholi, ciast, lodów, gum do żucia, puddingów, owoców i wielu deserów.
Obok smakowych, Mastyks ma również właściwości lecznicze.
Obniża poziom cholesterolu, zapobiega owrzodzeniu oraz pomaga wyleczyć wrzody żołądka i dwunastnicy, stabilizuje ciśnienia krwi i zmniejsza ryzyko zawału serca. Olej z mastic ma właściwości bakteriobójcze i antygrzybiczne. Używa się go do produkcji maści na choroby skórne. Jest składnikiem lekarstw, past do zębów, płynów do włosów, kosmetyków i perfum.
Obszar uprawy Mastichy nazywany jest Mastichochoria (Μαστιχοχώρια) - „wsie mastyki”. Zlokalizowany na południowej części wyspy Chios obejmuje 24 wsie.
Mastyks pozyskuje się w okresie letnim – od czerwca do września, poprzez nacinanie głównych gałęzi. Zebraną żywicę myje się ręcznie, a następnie suszy na słońcu.

Po raz drugi wystawiali się również z olejem rzepakowym państwo Rutkowscy. Interes prowadzony przez całą rodzinę buduje markę znakomitego oleju w bardzo rozsądnej cenie.
Umówiłem się na zwiedzanie wytwórni oleju Państwa Rutkowskich i wykład o oleju rzepakowym, naszej rodzimej "oliwie północy" równie bogatej i zdrowej jak słynna i powszechna już oliwa z oliwek, nie zawsze będąca najwyższej jakości.
W najbliższym czasie opiszę szczegółowo proces produkcji tego płynnego złota.
www.prsrutkowski.pl
tel. 61/ 44 45 618
e-mail: olejarnia1@wp.pl

Olej rzepakowy państwa Rutkowskich

Stoisko oleju rzepakowego państwa Rutkowskich

Długo by mówić o dobrodziejstwach tegorocznego Festiwalu, na którym gościło nie tylko jadło.
Blisko festiwalowego wejścia, nieco poniżej, schodząc w dół doliny umiejscowiła się Barbara Różniak z Sępolna Krajeńskiego ze swoimi wyrobami - talerze, miski, dzbany etc. - z ciemnej gliny, wyrabianych metodami średniowiecznymi. Niesamowitej urody utensylia kuchenne godne najlepszych "kuchni".

Stoisko glinianych wyrobów pani Barbary Różniak 

Rodzinny interes to również herbaty nepalskie. Najlepszego gatunku, sprzedawane w specjalnych opakowaniach w niewielkich - ale nadzwyczaj ekskluzywnym - asortymencie, włącznie z bajecznie pachnącą "białą herbatą. Założone z pasji do herbaty i kultury herbacianej w 2000 roku Towarzystwo Herbaciane przez   Artura Woźniaka i jego żonę Anetę do dzisiaj - mimo wielu silnie w nich bijących niepomyślnych wiatrów - propagują najwyższej klasy herbatę, którą rodzina sama wybiera jeżdżąc osobiście na pola Nepalu wybierając odpowiednie gatunki.

Stoisko oryginalnych nepalskich herbat Czajografii - http://czajografia.pl/


W rodzinnym interesie znakomicie pomaga 10 letnia córka Państwa Woźniaków. Waży, nasypuje i sprzedaje.
Z ponad półgodzinnej rozmowy z nią, dowiedziałem się jak się robi carpaccio z gruszek z sosem balsamicznym, sos jogurtowo czekoladowy i nie pomnę co jeszcze, bo stałem z rozdziawioną gębą i słuchałem z zapartym tchem.
Takie "rodzinne" interesy to dla mnie przykład prawdziwej pasji do szeroko pojętej kuchni, pasji i uwielbienia dla rzeczy wyjątkowych, niekoniecznie przy tym drogich.
Sama Hanna Szymanderska przysiadła się aby porozmawiać chwilę po "obfitych" zakupach ścigana wyjątkowym w tym dniu słońcem.
Pod wiatą znalazła ukojenie i gaduły, na które ta wyjątkowa dama polskiej kuchni patrzyła z błogą wyrozumiałością.

Superpomocnik i znawca kuchni - córka Państwa Woźniaków w akcji

Na wzmiankę zasługują ryby wędzone w piekielnym urządzeniu, z którego wyjmowano piekielnie dobre ryby...


Urządzenie do wędzenia ryb

...jak i nieprawdopodobnej "urody" nalewki Hieronima - http://www.nalewkitradycyjne.pl/?p=p_41&sName=Mistrz-Nalewek-z-Torunia

Nalewki Hieronima

...który zdradza swoje tajemnice w książce "Zachęta do sztuki nalewek" - http://sklep.wydawnictwogaj.pl/product_info.php?products_id=145&osCsid=459af49d1c378db9fc3b072ad6935c53


Ryby z Kozielca zawsze mnie zaskakują swą niezmienną od lat doskonałością. Smażone w panierce szczupaki, sieje czy leszcze, zalewane marynatą octową z cebulą i ziołami, których nie mogę za nic w świecie odgadnąć by we własnej kuchni je naśladować. Sprzedawane na porcję i w słoikach - również w postaci rybnych okrągłych pulpetów.

Byłbym nielojalny nie tyle w stosunku do mojego przyjaciela, z którym wystawiałem się tego roku - trafniej będzie powiedzieć, pomagałęm - ile dla prekursora, fascynata i iberoamerykanisty, który od czterech lat zgłębia technologię baskijskiego cydru - zwanym przez Basków SAGARDOA - aby przenieść ją na grunt polski i z naszych znakomitych jabłek - tonami wyrzucanymi na kompost dzięki globalnej polityce importowej - wytwarzać polski cydr.
Znakomity kwaskowy napój alkoholowy, cudownie gaszący pragnienie, pasujący jak nic innego do dań pieczystych i grilla, podstawa do wytwarzania wspaniałych octów i komponent do oryginalnych dań.
Przemysław Bulsiewicz z Bydgoszczy, podjął wyzwanie godne Herkulesa. I długo by prawić jaką drogą lub torem biegnie ta wyboista ścieżka, wydająca się wielkimi górami problemów nie zniechęcać tego pasjonata i wizjonera.
O cydrze i jego zaletach potrafi opowiadać nawet przez sen...

Przemysław Bulsiewicz i jego beka cydru (sagardoa)

... i opowiadać może o nim bez końca z miną pozwalającą mniemać, że ten trunek niedługo będzie naszym narodowym alkoholowym produktem flagowym.


Z głośników ze sceny zapowiedziano nasze stanowisko i przybył po chwili pierwszy gość.


Technologia cydru pochodzi - w tym wypadku - od basków, którzy uczynili z niej prawdziwą sztukę, o której opowiadał na specjalnym "panelu" dla dziennikarzy señor Domingo Arina Pena - baskijski mistrz wytwarzania cydru metodami tradycyjnymi bez dodawania dwutlenku węgla w przeciwieństwie do częstokroć spotykanego cydru angielskiego - słabej i mętnej jakości.


Mój "szef" prezentował się dumnie zachęcając klientów przekąskami, które w Hiszpanii noszą nazwę "tapas" a w kraju basków, pintxo. Małe bary z przekąskami to Hiszpańska tradycja narodowa. Dania na jeden kęs, często bez sztućców. Autorskie bistra z wieloma znakomitymi mikrodaniami.
W naszym wypadku, była to bagietka z podaną na niej usmażoną oryginalną baskijską kiełbasą chistorrą (kiełbasa  w typie chorizo (txistorra) z marynowanymi w rozmarynie, czosnku i oliwie truflowej oliwkami, pieczarkami smażonymi w aromatyzowanej oliwie i  papryką z liściem laurowym i zielem angielskim.
Sam Jean Bos - odwiedziwszy nasze "stoisko" - kiwał głową z aprobatą, która mnie osobiście wprowadziła w błogi stan, ale moje oliwki określił jako "przegadane" - z czym niestety muszę się zgodzić.


pintxo na stoisku z cydrem

Bareya przygotowujący pintxo

Stoisko cydru. W  koszuli w paski - señor Domingo Arina Pena***

*** DOMINGO ARINA PENA (66 l.) – Gość specjalny z Kraju Basków 
Dyplomowany enolog, absolwent Uniwersytetu Rovira i Virgili w Tarragonie, Katalonia. 
Zajmuje się zawodowo enologią od 1968 r. Od 1992 r. prowadzi kursy wyrobu i degustacji wina i cydru w centrach rolniczego szkolenia zawodowego Kraju Basków i Nawarry. 
Prowadzi badania nad odmianami jabłek z Kraju Basków, Nawarry i Akwitanii (Francja) pod kątem wykorzystania w produkcji cydru. Współpracownik Uniwersytetu Kraju Basków. Członek jury Międzynarodowych Targów Cydru SICER w Gijón i licznych konkursów degustacyjnych cydru i txakoli. Konsultant techniczny producentów cydru z hiszpańskiej i francuskiej części Kraju Basków.
Zebrał - P. Bulsiewicz.

(Miałem wielkie szczęście gościć Dominaga u siebie w domu gdzie zaprezentował mi na śniadanie - przyrządzaną na sposób baskijski "tortilla de las patatas" - stwierdziwszy wysoką jakość naszych ziemniaków - opis i zdjęcia wkrótce).

Kulinarny wszechświat smaków w tym roku był przebogaty, kolorowy i co najważniejsze - wyjątkowo przyprawiony. Produkty zaskakiwały jakością i wyobraźnią "twórców,  jak i ceny, ale warto było przyjechać, korzystając z tanich w okolicy noclegów by rozkoszować się smakami i widokami.
Zapraszam za rok  - służąc pomocą.
Bareyawww.seryowcze.pl

24 komentarze:

MajaK pisze...

Uff....cudnie się działo .Gratuluję udziału i poznania ciekawych ludzi ...:)

ewelajna Korniowska pisze...

Bareyo, ależ opis...! To spotkanie musiało byc fantastyczne, te sery... - ależ bym spróbowała..., nalewki - kupiłam Mamie książke Hieronima o nalewkach, sama też pewnie pożyczę..., a cydrem gruszkowym(jabłkowym mniej) i żurawinowym zachwyciłam się ostatnio w Norwegii - przepyszne cudo...!!!!
Pozdrowienia serdeczne ku Tobie:)

Ewa P. pisze...

No i zupełnie pominąłeś Francuzów przy cydrze, a toż to napój "narodowy" nie tylko na Południu ;)
Piękna i bardzo fajna impreza. Bo z ludźmi to jest tak, że jednak pasje i przyjemności ich łączą w samym dobrym i smakowitym, a głupota dzieli ;)
Oby jak najwięcej takich.

Nivejka pisze...

Zazdroszczę. Trochę. Cudne smaki niesyty nie pozostają obojętne dla moich bioderek;)

Anonimowy pisze...

A Turniej Nalewek wygrała Justynka - smorodinówką :)
Pozdrawiam wiecznego tułacza po smakach i zapachach ;)

ziemianin pisze...

uch.jeszcze mnie nogi bolą po gruczneńskich górkach i dołkach, ale że święto to języka i jego kubków smakowych to prawda. A tyś gaduło miał się pojawić by wziąć ser com miał dla cię przygotowany a żeś w te swoje cidry wsiąkł i tyla. Ale cię pozdrawiam serdecznie i na Liniu mile czekam.

dorota20w pisze...

bardzo ciekawy fotoreportaz !

Paula pisze...

szczególnie ten ser w czarnej parafinie mnie zaintrygował

Unknown pisze...

MajaK:: Udział był owocny dla Przemka Bulsiewicza, który cydr polski chce robić na naszych jabłkach - ja tylko smażyłem kiełbaski, które są "samograjami". Smażysz i poezja gotowa.

ewelajna:: Spotkanie i doświadczenie zaiste było rewelacyjne. Poznałem wielu ludzi ze skutkiem "konkretnym" jak wspaniałego baskijskiego technologa - pana Domingo - który u mnie w domu uczynił dla mnie prawdziwą tortille de la patatas. Fotografowałem i opublikuje niedługo na blogu. pozdrawiam

magenta:: No pominąłem francuzów ale tylko wyłącznie skracając wywód o cydrze. Będzie o nim więcej jak przeprowadzę wywiad z Przemkiem Bulsiewiczem i zrobimy jakieś danie z cydrem. On się zna na cydrze - ja nie.

Nivejka:: No genetycznie to jakoś jest chyba zrobione, że jeden żre jak słoń i chuderlakiem jest a drugi jak myszka wcina i słonia przypomina. Tak czy siak nie odpuszczam smakowania i jeżdżenia po festiwalach smakowych i domowych.

Anonimowy:: No gratuluję i zazdroszczę, że niby amatorka domowa a wykosiła stare nalewkowe "wygi".

ziemianin:: no nic gorszego mnie spotkać nie mogło jak darmowe sery dla mnie od Ciebie Dobrodzieju.
Byłem na stoisku a Was nie było - jak się później okazało gdzieś obok vizavi pod wiatą jakąś imprezkę mieliście. Nie odżałuje tego, ale cóż - tak to bywa.

dotota20w:: Dziękuje serdecznie.

Paula:: ser w czarnej parafinie wyglądał nieziemsko i tak samo smakował. Niedługo Ziemianin będzie znany w Polsce z tych swoich cudowności.
Polecam swój kontakt, bo wiem jak je dopaść.

Polacy przyjechali... pisze...

No tym razem dla Pana ogromne CHAPEAU BAS !!!!
Poczułem się, jakbym tam był.
Nie wiedziałem, że z Pana taki reporter.
Niech smak będzie z Tobą !!!!!!

Unknown pisze...

Polacy przyjechali:: Dzięki kolego. Wyszło trochę sucho i nie tak jakbym do końca chciał ale nie było czasu aby Festiwal dogłębnie spenetrować bośmy smażyli w tym roku, czyli staliśmy po drugiej stronie barykady. pozdrawiam

Jswm pisze...

jaka szkoda, że nie mogłam tego przeczytać PRZED pojechaniem do Gruczna :)

Czyprak Antoni pisze...

Oj, działo się, widzę, mój Panie! Jak zwykle znakomicie opowiedziane i obfotografowane. Nowy szyldzik bloga chyba najlepszy z dotychczasowych. Sery, wyroby, swobodne kucharzenie, choć przy okazji także popisy kulinarnej erudycji i inteligiencji. To jest coś takiego, że się serce raduje, że się ludziom chce. I że umią ;)

Unknown pisze...

Jswm:: A to by było w iście moim stylu aby napisać artykuł PRZED wyjazdem do Gruczna. Pozdrawiam. p.s. tak półżartem to oczywiście było.

Czyprak Antoni:: Dobrodzieju dzieje się co roku ale obecny był pod każdym względem "najlepszy". Mam nadzieje, że się kiedyś na nim spotkamy. Służe pomocą z noclegiem etc.
I dziękuje wielkie, że zaciekawił cię artykuł i takimi komplimentami tu rzucasz aż miło.
pozdrawiam serdecznie

Ojciec Dyrektor pisze...

Czytając reportaż, żałuję, że mnie tam nie było i postanowiłem sobie za rok jechać koniecznie.
A nie masz więcej zdjęć?

Unknown pisze...

Ojciec Dyrektor:: No jest co zalowac, tegoroczny Festiwal Smaku byl bardzo udany. Cos czuje, ze Pan jeszcze nie byl na tej imprezie?
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Jak sie nie myle to byly tam terz pyszne pierogi pieczone ze szpinakiem i serem feta:*

miss_coco pisze...

Gdzie dokładnie jest to Gruczno …?

Unknown pisze...

miss_coco:: Bardzo prosze -
http://www.festiwalsmaku.pl/festiwal-smaku,article,0,5,18,polozenie.html

buruuberii pisze...

Czytalam o festiwalu (zapowiedz w zasadzie) w Kuchni i juz wiedzialam ze bede zalowac. Zazdroszcze udzialu, zazdroszcze stoiska, ale i gratuluje! :)

Unknown pisze...

buruuberii:: Festiwal naprawdę zacny jest i odbywa się zaprawdę w znakomitej przyrodniczo-architektonicznej scenerii.
Z ciekawostki - którą byliśmy na festiwalu, gdyby się lepiej przygotować i "towaru mieć więcej, bylibyśmy sensacją - tak mniemam.
pozdrawiam

buruuberii pisze...

Czyli Ty/Wy startowaliscie z tapas tak? No ostatnim wpisem rzeczywiscie zaszalales! :)

Unknown pisze...

buruuberii:: Tak, "my" staliśmy z tapas. Było zabawnie.

buruuberii pisze...

Jak zabawnie, to naprawdze zazdraszczam :-)) i pozdrowienia sle.