poniedziałek, 13 września 2010

Hoppin’ John – szczęśliwy ryż




To danie jest niewątpliwie pochodzenia afrykańskiego. Dotarło na Karaiby z falą niewolnictwa.
Nikt nie bardzo wie skąd pochodzi jego nazwa.
Każdy mieszkaniec Karaibów uważa, że posiada własną oryginalną wersję mieszanki ryżu z czarną fasolą.
Sądzi się, że zjedzenie tego dania w Nowy rok przynosi szczęście gdyż jest tak syte, że zapewnia na długi czas brak odczuwania głodu.
W pierwotnej wersji nie szczędzono w nim boczku, czy smacznych świńskich policzków.
W „nowoczesnej” wersji można w ogóle pominąć mięso bez wyraźnej szkody dla tego znakomitego dania. Doskonale smakuje z mięsem mielonym usmażonym w drobne „grudki” oraz czerwoną papryką i cebulą, ale to już nieco inna para kaloszy stojąca na meksykańskim lądzie.
Nie przypominam sobie żadnego dania, które bym jadał w dzieciństwie z wyrazistą porcją ryżu.
Pamiętam go w zupie pomidorowej, choć najczęściej była z makaronem.
Może mój Dziadek, który różne prawdy ostateczne czasami wypowiadał mówiąc na przykład, że: „żółta rasa zaleje świat” – i z tego powodu ryżu nie tolerował jak wszelakiej narzucanej mu „masówki”, czerwonej czy żółtej - obojętnie.

Nie wiele, zdaje się pomylił, ale nie mi dywagować, kiedy „euro” zamieni się „eurazjo”.
Chyba nie za mojego życia.
Mam taką nadzieję.


Z ponad ośmiu tysięcy odmian ryżu wyróżnić można trzy odmiany ze względu na długość ziarna.
- Ryż okrągło ziarnisty, prawie tak samo długi jak gruby (4-5 milimetra długości, 2,5 szerokości). Zawiera dużo skrobi i klei się po ugotowaniu. Taki ryż można spotkać w Camargue (Prowansja), we Włoszech i Hiszpani.

- Ryż półdługi (5-6 milimetrów), również zawiera wiele skrobi i klei się po ugotowaniu. Jest tani.
- Ryż długi (6 milimetrów i więcej) jest cienki i zawiera inną skrobię niż dwie powyższe odmiany.
Po ugotowaniu jest sypki, nie skleja się. Największym producentem tego ryżu są Stany Zjenoczone, Tajlandia, Surinam, Madagaskar i Francja.
Istnieje też odmiana azjatycka, ryż lepki (oryza glutinoza), barzo ceniony przez ludy wschodnie, które robią z niego placki i kluski.
Z ryżu robi się sake – alkohol ryżowy, wykorzystując do tego omiane ryżu górskiego, bogatego w związki azotu.
Ryżowe żółte wino, "mai koalo" Chińczyków, bywa aromatyzowane kwiatami lub owocami.
Z okrągłych lub łamanych ziaren otrzymuje się dietetyczne mączki, skrobię i krochmal.
Mąka ryżowa nie nadaje się o wypieku chleba, ponieważ nie rośnie.
Z ryżu otrzymuje się również, olej, ocet, w kosmetyce – puder, papier, plastik i klej.
Dziki ryż, obecny w sprzedaży to owies bagienny, "zizania aquatica" znany już przez Irokezów – Indian Ameryki Północnej i niezwykle przez nich ceniony.
Niestety, najtańszy rafinowany ryż wzbogaca się obecnie syntetyczną witaminą B1.
Postęp i technika naszej cywilizacji zdają się pchać jej zdezelowane koła do całkowitego rozkładu.
Na szczęście jeszcze nie dziś.

Hoppin’ John - dla 4 osób


  • 750 ml bulionu z kurczaka
  • 1 duży pomidor (250 g) 
  • 1/3 szklanki szczypiorku
  • 1 zielona papryczka chili
  • 2 łyżeczki świeżych liści tymianku
  • 1 liść laurowy
  • ½ łyżeczki kurkumy
  • 12 ziaren pieprzu czarnego
  • 1 ¼ szklanki białego ryżu długoziarnistego (250 ml)
  • 4 plastry usmażonego boczku wędzonego.
  • 1 puszka czarnej fasoli
  • sól do smaku 
  1. Zagotuj w garnku bulion i dodaj pokrojone drobno: pomidor; cebulę, chili, tymianek.
  2. Dodaj kurkumę i liść laurowy. |
  3. Gotuj dwie minuty.
  4. Dosyp ryż i gotuj na małym ogniu 15 minut.
  5. Pomieszaj od czasu do czasu.
  6. Do ryżu dodaj wcześniej usmażony boczek pokrojony w małe kawałki, fasolę i gotuj jeszcze 5-10 minut. 
  7. Ryż powinien wchłonąć cały płyn.
  8. Posól do smaku.
p.s. Zamiast boczku można użyć wędzonej szynki lub obejść się w tym daniu zupełnie bez mięsa.
Smacznego

17 komentarzy:

kasandraa6 pisze...

poproszę troszkę, piękna fotka i żółty ryż pycha :-)

Atria C. pisze...

Wiesz jest taka teoria wielokulturowości, że najpierw adaptujemy to co dobre - rozrywkę i jedzenie. Nawet jeśli walczy się z "innym"to nie przeszkadza gotować tak jak on:)

Pyszny przepis, uwielbiam wariacie ryżowe

MajaK pisze...

...pychotka....:)....

Ewa pisze...

Zrobiłam kiedyś ryż z czarną fasolą jako dodatek do bardzo pikantnej wieprzowiny, sam ryż i fasolę bez dodatków, żeby gasił pożar z ustach wywołany przez chili. Taki biały ryż z czarną fasolą też ma świetną nazwę: Moros i Cristianos. Mam jeszcze trochę suszonej czarnej fasoli więc następnym razem zrobię sobie takiego skaczącego jaśka, bo mi się też niezmiernie podoba. Miłego dnia :)

Unknown pisze...

kasandraa6:: Ryż jest zacny bez chwalenia się bo to nie mój wszak przepis.

Atria C.:: Zgadza się w zupełności. Chodzi o żeczy dobre i wypracowane przez pokolenia.

MajaK:: W rzeczy samej.

nobleva:: Moros i Cristianos - to nazwa z "karaibów. Pewnie chodzi o symbol - ludzi "białych" i "czarnych".
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Żeczy Bareya :-)

Karolina pisze...

Dziedek racje mial. Nie z niejedzeniem ryzu, do takich protestow bym sie nie posunela ;), ale z tym, ze Chiny sa w obecnych swiecie w zasadzie najwiekszym mocarstwem. Tyle, ze w inne slowa to ubral. ;) A ryz bardzo zacny, lubie takie ryzowe dania, bardzo lubie czarna fasole.

Unknown pisze...

Anonimowy:: Cokolwiek oznacza Twój komentarz - dzięki.
Karolina:: Dzięki. Zacny ten ryżykowy przepis to fakt.

Anonimowy pisze...

Bareya :-)
http://www.sjp.pl/co/rzecz

Unknown pisze...

Anonimowy:: No podejrzewałem, że chyba byka walnąłem ale nie mogę go zlokalizować. Dzięki i pozdrawiam

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

ile tu aromatów! ja tam wybrałabym wersję z boczkiem ;)

smakosia pisze...

Dawno mnie tu nie było więc witam serdecznie z wilgotnego Szczecina. O tej "czarno-białej" potrawie nic nie napiszę, bo dopiero mam zamiar ją zrobić i rozsmakować się na całego. Coś mi mówi, że będzie to przepyszna "uczta".
Ale o czym ja tu...a! Gratuluję bloga. Widać wyraźnie, że się rozwija, nabiera kolorów i pachnie już na odległość. A te fotki! Uuuu, jest na co popatrzeć.
Ps. "Chodzą" za mną naleśniki więc sobie pomyślałam, że zerknę do jednego z nich ;-)
Słonecznej jesieni na weekend.

arek pisze...

Ja jeszcze slyszalem nazwe, rice & peas, ale tak podobno mowia Jamajczycy...bez wzgledu na nazwe jest to bardzo smakowite :)
A propos tego co mowil Twoj dziadek. Bylem kiedys na imprezie firmowej, ktora miala forme poligonu, zajmowali sie nami zolnierze, mieszkalismy w koszarach w Kazuniu i jedna z gier bylo przejscie nieznanego terenu na orientacje etc. Niewazne. Wysadzili nas w szczerym polu, jakies 15 osob, wszyscy w zoltych koszulkach. Z pola wychodzi staruszek i mowi: to prawda co mowili , ze zolta rasa zaleje swiat. I poszedl dalej. Koniec historii:))

Unknown pisze...

smakosia:: Witam autorke nazwy tego bloga, za co w tym miejscu dziekuje. Wielu ludziom podoba sie ta nazwa i ja kiedys pisalem, ze chetnie bym ci za to podziekowal dobra butla wina ale sie kolezanka rozplynela w cyberprzestrzeni. Propozycja nadal aktualna wiec poprosze o adres na moj e-mail.
I dziekuje za mile slowa.

arek:: Dobre brachu, dobre. Ja takie historyjki zbieram i zawsze mowie, ze gdyby nie zdarzaly sie nam osobiscie to trudno by w nie bylo uwierzyc.
Czyli z ta zolta rasa to byla jakas widac kiedys popularna sprawa. Ciekawe kto rozsiewal te brednie i dlaczego.
pozdrawiam

smakosia pisze...

Jestem dumna od butów po sam czubek głowy (więc całe 177cm dumy) :-))
Mimo, że wina sobie cenię i propozycja miła, to sam fakt, iż tytuł nadal się podoba jest już dla mnie wystarczającą satysfakcją i nagrodą.
Życie jest pełne niespodzianek...kto wie, może kiedyś będzie nam dane razem posmakować dobrego trunku...?
Pozdrawiam :-)

Kuba pisze...

Bardzo fajne danie - zapisałem sobie przepis na nie jakiś czas temu, ale gdzieś przepadł (tak zapisek jaki i pamięć o nim).
Ja w sumie też zbyt często ryżu w dzieciństwie nie jadłem, ale tak jak Ty pamiętam go z pomidorówki (tylko ryż, żadne kluchy - taką miałem zasadę w wieku 7-8 lat). No i jeszcze z cynamonem się przydarzył.
Pozdrawiam!

Unknown pisze...

smakosia:: Mam taka nadzieje...

Kuba:: To fakt, jeszcze z cynamonem sie czasami trafial. Przypomniales mi teraz o tym.
pozdrawiam