Powiedzieć, że nie lubi się „słodkiego” to kulinarne samobójstwo. Że nie robi się ciast i ciasteczek to samobójstwo czynione obiema rękoma.
Ale kiedy zjada się we dwóch - jak to miałem okazję w dzieciństwie zrobić z moim przyjacielem z bloku, którego babcia piekła sama ciasta, ciasteczka i torty – zrobiony jak na wesele wielkości koła od wozu przysmak, to takich dobrodziejstw najbardziej stalowy, odporny na wszelakie kulinarne poczwary i stwory ludowe znieść nie podoła.I jak nie wypada w tym miejscu opisywać, jakich owy tort sensacji był skutkiem, to została we mnie ta nieznośna słodkość, która karze odwracać głowę od każdej cukierni, w których oknach wystawowych piętrzą się słodkości posłodzone i polukrowane do upadłego.
Szczęśliwie się chyba stało, bo wolę słodkości wytrawne, lekkie w swej słodyczy z wyraźnymi aromatami.
I jeśli na bluźnierstwo to będzie zakrawać to rzadko udaje mi się kupić coś wywarzonego w smaku, nieprzesłodzonego cukrem, demerara doprawionym, lukrem polane i karmelem zalane.
Aż kiedyś zjadłem pączka ze sławnej w Polsce cukierni, co ma w logo nocnego ptaka, stwierdziwszy, że może od tego „czegoś” moje kubki smakowe nie rozpadną się na kawałki, to sens w tym taki jak w niedzielę do macDonalda z rodziną biegać i jeszcze za to płacić.
Bułeczki te – choć przepis długi – są proste w wykonaniu, dom staje cały w aromatach karmelowo cynamonowych i smakują do kawy niesłodzonej w niedzielny wieczór w oczekiwaniu na dobry film lub świeżo pościelone łóżko, w którym po zgaszeniu światła niekoniecznie będzie chciało się nam po tych słodyczach spać, bo słodkie chwile mają to w zwyczaju, że lubią się pięknie ciągnać jak słodki karmel.
Ciasto:
- 15 g świeżych drożdży
- 115 ml letniej wody
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 50 g masła pokrojonego
- 280 ml gorącej wody (ok. 70 stopni)
- ok. 700 g mąki
- 1 ubite jajko
- mąka do posypania
- olej do natłuszczenia
nadzienie:
- 85 g miękkiego masła
- 1 łyżka mielonego cynamonu
- 85 g cukru muscowado lub damarara
glazura:
- 200g cukru muscowado lub damar ara
- 120 ml śmietanki kremówki
- Zrób zaczyn. Do małej miseczki wkrusz drożdże, wsyp cukier, wlej wodę i wymieszaj.
- Odstaw na 10 minut.
- Do miski włóż masło, wsyp sól i 50 g cukru.
- Zalej gorącą wodą i mieszaj, aż masło się roztopi
- Dodaj zaczyn do 230 g mąki i zrób luźne ciasto. (Dodaje mąkę wsypując mąkę do sitka z drobnymi oczkami i potrząsam. Tym sposobem unikam grudek)
- Wyjmij ciasto na posypaną mąką stolnicę i wyrabiaj 10 minut, dodając resztę maki tak aby ciasto odchodziło od rąk.
- Włóż do natłuszczonej miski i odwróć, aby całe pokryło się tłuszczem.
- Przykryj wilgotną ściereczką i odstaw na godzinę – podwoi objętość, więc użyj do tego dużej miski.
- Wyrośnięte ciasto przebij pięścią i ponownie przykryj wilgotną ściereczką i odstaw na kolejną godzinę.
- Po godzinie znowu przebij ciasto, wyjmij na stolnicę i wyrabiaj minutę.
- Przykryj odwróconą dnem miską i zostaw na 10 minut.
- Nadzienie przygotuj z utartego z masłem cukru i cynamonu na pulchną masę.
- Rozwałkuj ciasto na posypanej mąką stolnicy na prostokąt o bokach (około) 35x50 cm.
- Rozsmaruj cynamonowe nadzienie po całym cieście.
- Zwiń prostokąt po dłuższym boku w roladę.
- Pokrój na około 10-15 kawałków.
- Ułóż w brytfance przekrojoną stroną na dnie. Bułeczki powinny się dotykać.
- Przykryj wilgotną ściereczką i zostaw do wyrośnięcia na 45 minut.
- Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
- Piecz na środkowej wysokości piekarnika 25 minut aż się zrumienią, wyrosną i będą do siebie przywierać jak młodzi kochankowie.
- W tym czasie wymieszaj śmietankę z cukrem.
- Wyłóż sklejone bułeczki, nie rozrywaj ich, na blachę do pieczenia, wierzchem na spód.
- Do brytfanki wlej glazurę z cukru i śmietanki i zsuń bułeczki tą samą stroną, na której leżą.
- Wstaw do piekarnika i piecz przez 10 minut.
- Wyjmij z piekarnika i odczekaj 6 minut aż karmel stężeje i przylgnie lepiej do bułeczek.
- Sobie tylko wymyślonym sposobem wyłóż je stroną z karmelem do góry. (Ja przykrywam blachą i szybko obracam o 180 stopni).
Smacznego
9 komentarzy:
Muszą być pyszne! Mniam, mniam. :)
Panie Bareya, może pan kiedyś zaprosisz na takie cuda? A nie tylko słowo pisane, do posmakowania niedobre...
Ojcze Dyrektorze:: Z miłą chęcią, może być w następny łyk-end
Aha. Pan płacisz za produkty, ja zasuwam w kuchni. Ciekawe czy nadal jesteś chętny?
Oczywiście, że kupię produkty i na deser wenę w puszce lub butelce. Ale jako danie główne zjemy hamburgery przeze mnie i Wojtka wykonane, a potem bułeczki i wena. Choć jak znam życie pan pewnie wińsko wolisz... ;)
Ojcze:: Jak chcecie hamburgery konstruować i targać piwo do mnie, to nie ma mowy o kupowaniu produktów przez Ojca.
No i prawdą jest, że wińsko wolę nad piwsko.
Wolałbym zaskoczyć szanownego Ojca u mnie w kuchni, menu wymyślając autorskie niźli mieszać miłosne bułeczki z hamburgerami ale to możemy dogadać prywatnie. pozdrawiam
...oj...!!...dużo tego mieszania jak na mnie leniwą....ale zapachniało tak,że nie wiem czy się nie skuszę :).
Nie zrobię, ale z przyjemnością czytam, czując i smakując ich smak
emka1216:: Mówisz: nie zrobie. A czemuż to? Chyba nie boisz się cukru.
Lubię słodkie. Mało tego, takie słodkie słodkie. I sama to słodkie robię;) I jem to później czyli wychodzi. Bo masochistką nie jestem;D
Prześlij komentarz