W książkach takie rzeczy się zdarzają.
Wzdychamy i tęsknimy do takich przygód, do postaci takich jak: Ferrenc Mate, Peter Mayle i wielu innych, którzy nieskorzy są do zapisywania tego na kartach książek.
Poznałem takiego Petera Mayla i Ferenca Mate’a w jednym.
Zaszył się w podpoznańskiej wiosce - o niewdzięcznej w odmianie - Linie. Zapomnianej przez Boga dziurce do raju z widokiem na upadły browar. 460 hektarów ziemi, która nie do końca zachęca swoją „klasą”.
Gumowe chodaki, spodnie w panterkę, koszula w kratę, szelki , pokaźny kapelusz i uśmiechnięta twarz. Strój, który wdział stosunkowo nie dawno.
Własny kierowca, doskonale skrojone garnitury, politycy w tle zamiast owocowych drzewek.
Jeszcze tak nie dawno.
Ser Ziemianina "Krzywonos"Wzdychamy i tęsknimy do takich przygód, do postaci takich jak: Ferrenc Mate, Peter Mayle i wielu innych, którzy nieskorzy są do zapisywania tego na kartach książek.
Poznałem takiego Petera Mayla i Ferenca Mate’a w jednym.
Zaszył się w podpoznańskiej wiosce - o niewdzięcznej w odmianie - Linie. Zapomnianej przez Boga dziurce do raju z widokiem na upadły browar. 460 hektarów ziemi, która nie do końca zachęca swoją „klasą”.
Gumowe chodaki, spodnie w panterkę, koszula w kratę, szelki , pokaźny kapelusz i uśmiechnięta twarz. Strój, który wdział stosunkowo nie dawno.
Własny kierowca, doskonale skrojone garnitury, politycy w tle zamiast owocowych drzewek.
Jeszcze tak nie dawno.
Krajobraz złożony z kolesiowych uścisków dłoni, pozerów, arogantów i układowców.
Miriada znanych politycznych gwiazd, których światło widoczne jeszcze na nieboskłonie, dawno umarło mamiąc jedynie mruga obietnicami dalekich podróży.
Zamienił je na migoczące świece, niezależne od generatorów prądu, na krowy produkujące aromatyczne mleko, kury i perliczki, kaczki i barwne koguty przeskakujące wysokie ogrodzenia by na powrót – wieczorem – do nich wskakiwać bez obawy skończenia na talerzu.
Miriada znanych politycznych gwiazd, których światło widoczne jeszcze na nieboskłonie, dawno umarło mamiąc jedynie mruga obietnicami dalekich podróży.
Zamienił je na migoczące świece, niezależne od generatorów prądu, na krowy produkujące aromatyczne mleko, kury i perliczki, kaczki i barwne koguty przeskakujące wysokie ogrodzenia by na powrót – wieczorem – do nich wskakiwać bez obawy skończenia na talerzu.
Ziemianin nie je swoich – jak mówi - i wcale nie odbieram tego jako manifestację taniego kolokwializmu.
Od kilku lat zmaga się ze swoimi wybornymi serami, dla których stanowi swoisty enzym, w co wierzę bezapelacyjnie. Nawet pogodę ducha - wydaje mi się - przekazuje temu mleku, z którego je czyni, tak samo jak jego własne krowy karmione zieleninką najprzedniejszą, wolną od przydrożnego ołowiu.
600 metrowej kubatury dom zarządcy z końca XIX wieku nie urzeka bryłą, ale w swej spokojnej architekturze jakby komponuje się z charakterem właściciela, niebanalny, prosty, harmonijny i otwarty dla każdego człowieka, na którego czeka za domem wspaniały ogród z wielkim stołem zdolnym zmieścić wszystko: sery, wina, nalewki, tadżyki, konfitury, suszone pomidory, ryby i smardze, znalezione o rzut beretem od domu, pomidory zacnej urody, krzywe i powyginane nie pasujące do unijnych pudełek, winogrona pnące się po murach obory, kiwi, figowce i wspaniałej urody fioletowe bazylie, wielkie dynie i cukinie smażone na specyficznym żeliwnym woku z malutkim płaskim dnem.
Ziemianin w stroju ludowym
Widok na dom Ziemianina
Bliżej mu do angielskiego ogrodu ze swą chaotyczną różnorodnością zupełnie niechaotyczną, zaplanowaną i wydartą wieloletnią ignorancją na piękno i naturalność.
Nawet wielkie psy witają mnie rozweselone u zielonej bramy zupełnie jakby pozbawione swej wilczej geneanologii, tak skorej do nadużywania zębów i donośnego ujadania pod byle pretekstem.
Widok na dom ziemianina od strony "parkingu"
Mleko zostanie odwirowane aby pozbyć je tłuszczu i powędruje do podgrzewanego urządzenia.
Potraktowane odpowiednimi batalionami bakterii i podpuszczki zamieni się po chwili w skrzep skrupulatnie i pietyzmem rozcinany, aby oderwawszy się od serwatki przybrać formę do kolejnej obróbki.
Powędruje do form, a po odcedzeniu nadmiaru płynu zostanie ściśnietę w foremce, i przybierze odpowiedni kształt i konsystencję.
Świeży ser twarogowy z papryką
Codziennie smarowane i nasączane solą sery, obracane co jakiś czas, po miesiącu, dwóch, uzyskują dojrzałość.
Klienci wchodzą do domu i właściciel pokazuje cały proces powstawania sera.
Pokazuje nowobudowaną serowarnię.
Moja najlepsza z żon przy kawie
Karaś złocisty, któremu nie można było się oprzeć - sztuka na osobę na śniadanie
Zazdroszczę Ziemianinowi nie tyle jego serów, ile uporu i pasji człowieka, który drugą młodość przekroczył. Chciałbym posiadać tę jego młodość w czynieniu z rzeczy prostych, rzeczy smakowitych.
Ogród Ziemianina - (krzak figowca)
Jako światowiec Ziemianin zbiera okazy sztuki nowoczesnej
Dziękuję Ci Marku i Kasiu za uchylenie mi jego skrawka.
Ziemianina serowa po wyjęciu z piekarnika
Ziemianina serowo-pieczarkowa - dla 8 osób jako przystawka
- 700 g pieczarek
- łyżka imbiru
- szczypiorek z cebulką
- pęczek naci pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- sól i kolorowy pieprz do smaku
- 350 g sera Krzywonos
- 15-20 rodzynek królewskich
- kieliszek Marsali
- oliwa rozmarynowa
- mała gałązka rozmarynu
- Kilka łyżek oliwy rozmarynowej wlej na patelnię rozgrzej i wrzuć
- zgnieciony czosnek i pokrojoną cebulkę.
- Dodaj gałązkę rozmarynu.
- Podsmaż minutę, dodaj imbir i smaż 2-3 minuty.
- Dodaj pokrojone w plasterki pieczarki.
- Smaż aż będą miękkie - około 20 minut.
- (Pieczarki muszą być wysmażone tak aby nie zawierały zbyt wiele wody)
- Dodaj pokrojony drobno szczypiorek i nać pietruszki.
- Popieprz i posól do smaku.
- Smaż kolejne 5 minut.
- Ser zetrzyj na dużych oczkach.
- Pieczarki i ser nakładaj warstwami do formy (użyłem okrągłej szklanej formy).
- Najpierw pieczarki, następnie ser, i tak do wyczerpania składników.
- Delikatnie dłońmi ubij masę w naczyniu równocześnie wyrównując powierzchnię.
- Powciskaj w masę kilkanaście namoczonych w marsali rodzynek królewskich.
- Zapiekaj w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku - 20 minut.
Podawaj z marynowanymi na miodowo-kwaśno rzodkiewkami.
Danie jest bardzo wyraziste w smaku, gęste, aromatyczne, wspaniale komponuje się
ze słodko-kwaśnymi rzodkiewkami przełamując nuty gęste i mocne akordem orzeźwiającym, miodowo octowym.
ze słodko-kwaśnymi rzodkiewkami przełamując nuty gęste i mocne akordem orzeźwiającym, miodowo octowym.
Smacznego.
p.s. niestety pożyczona wolnostojąca lampa błyskowa z parasolką odzyskała właściciela przez co będę Was raczył kiepskimi zdjęciami nad czym bardzo ubolewam szanując Wasz smak i oczy.
15 komentarzy:
Bareyo, jak TY to pięknie napisałeś, słowa wprost wylewają się z tego posta... Takich ludzi cenię, za takimi tęsknie..., a tym, że vipem był to mnie(i pewnie nie tylko mnie...) zadziwiłeś. Tym większą pewnie było to sztuka.
Wydaje mi się, że jeśli w człowieku NAPRAWDĘ drzemią marzenia o życiu podobnym do Ziemianinowego, to w końcu to musi się udać... Serdeczne pozdrowienia:)
dobrze, ze tacy ludzie sa. I robia dobre rzeczy. I czasami te dobre rzeczy udaje sie nam znalezc. I nawet do Prowansji czy Toskanii nie trzeba jechac...
zadziwiająca metamorfoza. podziwiam trud włożony w walkę o swój kawałek prostego, otoczonego naturą nieba, gdyby tak każdy miał podobna siłę dla realizacji swoich marzeń (lub bardziej nie miał strachu przed ich realizowaniem).
nie dam tego przeczytac mężowi, po co dręczyc faceta ;)
co prawda nie jest vipem, ale marzy o takiej zmianie życia...
Jak widać są jeszcze ludzie normalni
aleś mi asińdziej podmaślił,aże mi łezki z oczu popłynęły
dobrze ugotowac to jedno ale tak to opisac to drugie ... z paru przepisów skorzystałam ale chętniej chyba czytam bo należę do tej cześci społeczeństwa której lepiej smakuje to co ktos przyrządzi :) zapraszam po wyróżnienie
I zacny to człowiek i normalny, sery robi "nieziemskie" po które wystarczy pojechać lub napisać i do Prowansji nie trzeba zasuwać, walczy wciąż o swój kawałek raju i pisze bloga aby taki jeden mąż z drugim zobaczył i chciało mu się kolejny kawałek raju tworzyć, smaczny, radosny, nieziemski choć Ziemiański.
Dziękuje wszystkim za komentarze.
BareYa, nakarm swojego bloga bo komentarze zżera;)
A teraz już nie pamiętam co pisałam:(
W każdym razie kuchnia Ziemianina jakkolwiek inna to przypomina mi moją. Mam na myśli meble, nie smaki oczywiście. Z mistrzami nie śmiem się równać:)
Ale jak mam nakarmic?
Szczerze powiedziawszy mam juz dosc. Caly czas cos sie kwasi. Kwasi sie u mnie w domu i na blogu do cholery.
Moze ktos pomze z tymi komentarzami?
a co konkretnie dzieje się z komentarzami?
NOCNY:
Generalnie stosunkowo czesto ludzie zglaszaja mi, ze nie moga dopisac komantarza. Albo cos z nika albo wywala. Kiedys mi sie chyba szablon uszkodzil i tak widac problemy sie ciagna od tego czasu.
pozdrawiam
Kochany Bareyo,
Usuń, proszę, ten przecinek w powitalnym haśle na Twoim blogu:
Potrawy bez przypraw są jak ludzie bez własnych poglądów.
Kłuje w oczy.
Dzięki!
Purystka
marzenie.
od lat marze o takiej chaupie, takim strachu na wroble i takiej Ziemianinie, o takiej Ojcowiznie po prostu...
czad.
Anonimowy:: Widzę, że Ciebię też inspirują takie "jednostki" jak Ziemianin. I dobrze. Bez takich ludzi - żyjących po swojemu - świat byłby do kitu.
Cieszę się, że masz takie marzenia.
Jedź do Ziemianina i zobacz to na własne oczy.
Nie jest lekko - jeśli o to chodzi.
pozdrawiam
Prześlij komentarz