Kiedy kilka lat temu znajomi do Turcji zapraszali, głową kręciłem i jakieś dziwne miny robiłem. Wstyd się przyznać jakimi europejskimi ramami mój mózg był okalany.
– Brudno tam, bomby wybuchają – powiadałem jak jakiś wioskowy ciołek.
A w Europie nie wybuchają i tak czystko jest – padała odpowiedź czy raczej pytanie.
To był okres miłości do Prowansji.
Nie widziałem nic poza nią, ślepo spoglądając w tamtą stronę.
A kiedy Teściowa w swym małym notatniczku odhaczała zaliczone kraje – wtedy była to Norwegia, Szwecja i Dania - przy okazji powiedziała, że Istambuł to najpiękniejsze miasto jakie życiu widziała.