Kiedy zastanawiam się jakie było najlepsze danie jakie w życiu jadłem, to bez trudu wspominam ten dzień, w którym z moim serdecznym przyjacielem "Zmorą" jak go nazywaliśmy dzięki niesamowicie czarnym długim włosom i chudej wysmukłej twarzy; ten dzień kiedy podróżowaliśmy po wybrzeżu Polski zaczynając od jego zachodniej części w Świnoujściu a kończąc na Helu.
W jakimś małym miasteczku, pewnie gdzieś koło Lubiatowa lub Pogorzelicy udało nam się kupić wczesnym rankiem bułki wrocławskie, twaróg o konsystencji galarety, szczypiorek z młodą cebulką i pomidory.
Słodkie, pachnące, słoneczne, lekko cierpkie.
Robiłem to danie przez całe studia.
Zajadaliśmy się nim z moją z "najlepszych żon" bardzo często.
Jedynie danie z orzechami jakie robiłem.
Z orzechami ziemnymi, które nie widzieć czemu kojarzyły mi się bardziej z rejonem morza śródziemnego niż z Afryką.
Pasztet to była kiedyś „nieciekawa sprawa”.
Stawało się przed rodzicielskim audytorium i był pasztet.
Zamiast noża był szlaban.
A tak między nami - to była raczej pasztetowa w grubym flaku i wyglądała jak za krótki i powyginany wąż boa w nieznanym kolorze.
Jadłem ją nawet na studiach, była tak dobrej jakości.
Niekoniecznie zreszta chodziło o jakość bo osobiste finanse były przesunięte nie w kierunku lodówki a barku, który co prawda mógł się mieścić w lodówce o ile się taką posiadało.
Pasztet, ten z foremki, pieczony w piekarniku pojawił się dużo później.
Zawsze był dla mnie czymś nieosiągalnym tak, jak produkty do niego użyte: królik, bażant, dzik itp.
Podziwiałem go bardzo długi czas zanim sam się za niego wziąłem z różnym skutkiem ma się rozumieć.
Pasztet był dla mnie produktem z mięsa.
Kojarzyłem go tak samo jak kotleta czy hamburgera.
Konkretnie danie z konkretnych produktów.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
Potem przyszły polędwiczki z kury, kotlety z tofu, kiełbaski bez mięsa i steki nie wiadomowo z czego.
Byłem przekonany, że nie może być czegoś takiego jak rostbeef z ciasta czy dziczyzny z indyka.
Tak samo było z pasztetem.
Musiał mieć w sobie mięso, tak samo jak człowiek serce.