piątek, 5 marca 2010

Czas na PePe – Pietruszkowe Pieczary


Słońce uderzyło w mój balkon jako kometa. Bobi, baset, pies najlepszej z moich córek, leży na zewnątrz. Jak nie leży na balkonie czatuje w kuchni aż mi coś wypadnie z rąk i zanim ziemi sięgnie już to kochane bydle w żołądku ma.
Pęczek pietruszki z gardzieli musiałem wyciągać, bo kulinarnie nie jest uprzedzony do niczego i nawet korki od wina zajadać lubi.
Wiosną zapachniało i zielenić się zaraz będzie, ale najpierw u mnie w kuchni od wspaniałej pietruszki.
Pietruszkę, jej dwie odmiany już grecy uprawiali, choć bardziej, jako lek im służyła niż przyprawa. Teofrast, uczeń Platona opisuje ją ok. 300 roku p.n.e. Uważano ją podobnie jak seler za roślinę pogrzebową, wianki dla żałobników z niej pleciono i wieńce nagrobne, bo Grecy kojarzyli pietruszkę z Persefoną, boginią świata podziemnego oraz z Charonem, który przewoził dusze zmarłych przez Styks. Uważali, że pietruszka wyrosła z krwi greckiego herosa Archemorusa, co ni mniej ni więcej oznacza „zwiastuna zagłady.

Skąd im to do głów przyszło, aby takie konotacje w sympatycznej pietruszce odnaleźć nie wiem, ale ta ponura sława za nią ciągnęła się jeszcze długo, bo nawet średniowieczni wieśniacy uważali, że wolno kiełkujące nasiona pietruszki odwiedzają diabła, zanim kiełki wyłonią się z ziemi.
Co prawda kiedyś mylono ją z rosnącym na mokradłach trującym kropidłem Oenanathe croata ale ja po mokradłach zwyczaju szlajać się nie mam, więc bez obaw.

I jak skojarzenia z diabłem mi się spodobały to chyba tylko na diablo dobry smak tej przyprawy, która raczej w niewielkich ilościach się pojawia w kuchni, co postanowiłem zmienić i z tego diabelstwa uczynić może nie danie główne, co wyeksponowane na stole szczególnie.
Pieczary dziś odwiedzam gdzie masowo to diabelskie zielsko znalazło sobie miejsce jakby licząc, że się przede mną ukryje.

No więc, wchodzimy do pieczary by robić diabelskie czary. 




  • 10 dużych pieczarek
  • 1 pęczek naci pietruszki
  • szklanka startego parmezanu + trochę do posypania
  • masło
  • oliwa z oliwek
  • 1 cebula
  • 1 ugotowane na twardo jajko
  • pół litra białego wina
  • sól i pieprz
  • 1 łyżeczka tymianku 
  1. Obetnij nóżki i wydrąż pieczarki, które następnie gotuj przez 10 minut w winie z łyżeczką tymianku. 
  2. Odłóż w bezpieczne miejsce. Baset może żwawy nie jest ale jak ko kiedyś na stole zobaczycie, będziecie się nad pustymi talerzami zastanawiać jak on to ciężkie zadupie na nie wtargał.
  3. Nóżki i wydrążone części drobno posiekaj. 
  4. Cebule posiekaj drobno i przesmaż na maśle. 
  5. Po kilku minutach dodaj drobno posiekane pieczarki i smaż aż farsz będzie miękki. Posól obficie.
  6. Ugotuj na twardo jajko. 
  7. Posiekaj bardzo drobno. 
  8. Zetrzyj parmezan. 
  9. Posiekaj pietruszkę. Najlepiej pod mikroskopem.
  10. Przełóż gorący farsz do miski, dodaj posiekane jajko, parmezan i pietruszkę. 
  11. Zrób jednolita masę. 
  12. Nadziewaj pieczarki.
  13. Rozgrzej piekarnik do 220 stopni, natłuść blachę oliwa z oliwek, ułóż pieczarki posyp każdą odrobiną parmezanu i zapiekaj 5 minut. 
Włala.
Podawaj na niebieskim talerzu z połowy XIX wieku z angielskiej manufaktury w hołdzie dla angielskie króla Henryka VIII, który szczególnie upodobał sobie sos z nacią pietruszki.
Smacznego.

10 komentarzy:

grazyna pisze...

Robiłam faszerowane pieczarki, ale przepis z winem-rewelacyjny ! Pietruszka, jajko, parmezan - wszystko, co lubię...
Czy mogę podać na talerzach w niebieskie kwiatuszki, które dostałam w prezencie ślubnym w czasach kryzysu ?

jewishprincesss pisze...

Jak zwykle przepis bardzo ciekawy.Świetny blog prowadzisz.Umieszczasz zarówno przepisy na potrawy mięsne jak i wegetariańskie.Jest to dla mnie bardzo ważne bo w kuchni prowadzę podwójne życie;).Często gotuje dwa obiady, mam do wyżywienia wegetariańskiego chłopaka :). Z pieczarkami faszerowanymi produktami o wysokiej zawartości białka jak soja czy jajka jestem już od kilku lat zaprzyjaźniona :)
ale pomysł z winem jak już napisała Grażyna rewelacyjny :)

Ewa pisze...

A z tą pietruszką to pewnie tak mieli z prostego powodu: pochłania nieprzyjemne zapachy, przynajmniej do pewnego stopnia, nie aż tak może żeby trupie zapachy odganiać ... ale do tej pory w krajach arabskich mięso, żeby nie śmierdziało, bo przecież nie jest trzymane w lodówkach, kładzie się na natkę pietruszki.
A pieczary fajne.

Unknown pisze...

grazyna:: W niebieszkie kwiatuszki jak najbardziej. Żeby wiosna na tależu była.

jewishprincess:: Dziękuje za dobre słowo szanowna koleżanko.Chyba coś ostatnio na bakier z mięsem, które apropo lubię ale to również pewnego rodzaju przyzwyczajenie, że bez mięsa to nie obiad itp. No i mięso coraz gorsze cybernetycznym granulatem napychane.

nobleva:: Nie wiedzaiełem tego, coś w tym musi być. Dzięki

jewishprincesss pisze...

z mięsem rzeczywiście ostatnio tragedia,coraz trudniej kupić coś przyzwoitego.Mam to szczęście,ze rodzina na wsi mieszka i hoduje kury,gęsi,świnki,króliki wiec omija mnie wątpliwa przyjemność konsumowania cybernetycznego granulatu :),inaczej to nie pozostawało by nic innego jak wegetarianizm:)A rosół z domowej kury gotowany kilka godzin na wolnym ogniu z pietruszką marchewką , czosnkiem i domowym makaronem to danie bez którego nie wyobrażam sobie życia :)

MajaK pisze...

...cholera!!!...udławię się kiedyś włsnym językiem przy czytaniu Twoich opowieści...bo mi do D.....ucieka....:):).....

MajaK pisze...

....jednoosobowa kapituła odznaczeniowa wybrała Twój blog ...zapraszam po odznaczenie...:)...

mag-43 pisze...

słusznie, słusznie, ja też czniam na wege i coś tam! Wiwat rosół ze swojskiego drobiu, a pieczarki, mimo, iż uważam, że grzyb rosnąć winien w lesie a nie za przeproszeniem na końskiem łajnie, do memuaru zakąsek zapisuję!

Unknown pisze...

Maja:: A cóż ty mi za niespodzianki z tym odznaczeniem robisz co? Gdzie to ja mam się udawać? No i dziękuje.

mag-43:: Grzybki najlepsze z lasu - to oczywiste, ale pieczarka ma coś w sobie co lubię. A o tym gnoju to proszę nie wspominać bo się towarzystwo pochoruje.

emka1216 pisze...

mniam